Marta Alicja Trzeciak - "Dwadzieścia siedem snów"

by - środa, czerwca 29, 2016

Czy macie czasem tak, że oceniacie książkę po okładce? Ja często kieruje się wyborem książki patrząc na jej wierzch. I powiem Wam, że nie raz się zawiodłam, ale jakoś jest to ode mnie silniejsze. Co innego, gdy książkę dostajemy... Gdy spojrzałam na okładkę "Dwadzieścia siedem snów", pomyślałam, że pewnie będzie to nudna, romantyczna paplanina. Jakże miło się zdziwiłam, gdy okazało się, że to była pomyłka i, że książka wciągnęła mnie bez reszty! Lubię takie zaskoczenia!




Opis wydawnictwa:
Do zapomnianej przez świat wsi przyjeżdża młoda pisarka, która planuje rozpocząć pracę nad swoją najnowszą powieścią. Wynajmuje pokój u tajemniczej kobiety, zwanej przez miejscowych Szarą. Już pierwsze chwile pobytu u gospodyni pokazują dobitnie, że zarówno dom, jak i cała wieś kryją w sobie wiele sekretów…

Ciężko było mi zabrać się do tej recenzji. Czemu? W tej książce tyle się dzieje, że nie sposób oddać to słowami. Jednak trzeba przynajmniej spróbować...

"Dwadzieścia siedem snów" to opowieść o trzech kobietach, połączonych nie tylko pokrewieństwem, lecz również wspólną magiczną klątwą, w którą wierzą nie tylko one same, lecz wierzy w nią również cała wieś. Trzy kobiety są zaplątane w niezwykle trudne relacje, które postanawia opisać i zreperować pisarka, która zamieszkała w pokoju gościnnym u Szarej, najstarszej z trzech wspomnianych pań.Każda z kobiet jest inna, ma odmienny temperament, wybiera inną życiową drogę. Czy znajdzie się coś co je połączy?? Czy uda się unicestwić klątwę wiszącą nad kobietami z tej rodziny od setek lat? O tym musicie przekonać się same...

Książka jest podzielona na dwie części, które wzajemnie się ze sobą przeplatają. Te części nazwałabym "Na jawie" i "W śnie". Jawa to oczywiście realne (choć czasem nie do końca) wydarzenia, w których dużą rolę odgrywa pisarka, jej natchnienie i zachwyt usłyszaną historią. Sen to opowieść o klątwie, i losach bohaterek, przyczynach stanu zastanego i o diable, który prześladuje Milenę, jedną z kobiet. Sen odczytałam jednocześnie jako zapiski, szkic książki autorki-bohaterki. Obie części są napisane bardzo dobrze, z tym, że część senna, jest napisana w sposób bardziej magiczny, zagadkowy i liryczny.

Nie sądziłam, że przypadnie mi do gustu książka, w której ukrywa się tyle magii i tajemniczych zjawisk. Tutaj jednak te zjawiska nie wyglądają "kosmicznie", zdają się być naturalną częścią życia.
Od razu polubiłam wszystkie bohaterki ksiązki, mimo iż żadna z nich nie jest kryształowa. Każda ma swoje za skórą, cechuje je spory temperament i nieustępliwość.

Zachwycił mnie styl pisania autorki. Miejscami jest ostro i brutalnie, gdy trzeba zamienia się w liryczną pisarkę. Cudo. Poza tym, w części "Na jawie" znajdziecie mnóstwo cudownych i mądrych fragmentów na temat cierpienia, książek, pracy, pisania.

Spędziłam przy książce bardzo miłe godziny i muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrej książki nie będącej kryminałem (za którymi jak wiecie przepadam), tym bardziej, że wyszła ona spod pióra polskiej autorki. Już teraz wiem, że postaram się w najbliższym czasie sięgnąć po inne pozycje Marty Alicji Trzeciak. Póki co, polecam Wam "Dwadzieścia siedem snów" - idealna lektura na wakacje!

Za książkę i możliwość jej zrecenzowania serdecznie dziękuje wydawnictwu
rodzaj: literatura obyczajowa
stron:336




















Podobne wpisy

0 komentarze