Zofia Ledwosińska - "W stronę marzeń"

by - czwartek, września 29, 2016



Długo zastanawiałam się czy dam radę napisać o tej książce konstruktywną recenzję. Przynajmniej spróbuję... Zobaczymy co z tego wyjdzie…


Ameryka jeszcze niedawno kojarzyła się z rajem na ziemi. Tam wszystko się udaje, każdy ma pieniądze i jest szczęśliwy, opalony i uśmiechnięty. Wielu Polaków ziściło tam swój American dream, ale tyle samo osób właśnie w Stanach stoczyło się na dno. Tak samo dwa oblicza ma książkowa historia.

Opis wydawnictwa:
W stronę marzeń to trzymająca w napięciu, pełna brawurowych zwrotów akcji opowieść, w której miłość i sprawiedliwość walczą z bezwzględną pazernością, a stawką jest ludzkie życie.
Młoda Polka wyjeżdża z rodziną do USA. Na skutek tragicznych wydarzeń los obdarowuje ją wielką fortuną. Jednakże ogromne pieniądze przynoszą śmiertelne zagrożenie dla jej najbliższych.
Ameryka. Dla wielu Polaków Ziemia Obiecana: przestrzeń, zachwycające krajobrazy, szybkie samochody, pieniądze i nieograniczone możliwości kariery – od pucybuta do milionera. Jaka będzie ta Ameryka dla Danusi – dziewczyny z polskiej prowincji? Czy „amerykański sen” nie okaże się jednym wielkim koszmarem?

Nie będę nawet próbowała streszczać tej powieści. Jest tu bowiem tyle wątków, że streszczenie byłoby z góry skazane na fiasko. Jednak jestem Wam winna przynajmniej małe wprowadzenie w akcję.
Danusia, młoda zakochana dziewczyna dowiaduje się, że jest w ciąży. W tym samym czasie jednak jej chłopak zrywa z nią, nie wiedząc nic jednak o dziecku. Dziewczyna postanawia urodzić dziecko, mimo wszelkich trudności. Gdy jej szef, Stefan Szaski dowiaduje się o ciąży składa jej propozycję „nie do odrzucenia”. Chce zaopiekować się nią i dzieckiem, poślubić ją. Danusia jest niezbędna do tego, by stryj mieszkający w Ameryce przekazał mu wielką firmę, a co za tym idzie fortunę. Dziewczyna w końcu zgadza się, mając na względzie dobro dziecka. Okazuje się, że Stefan to dobry facet i choć nie ma między nimi miłości, Danusia rodzi mu jeszcze dwójkę dzieci. Ona w Polsce, on za oceanem. Po odchowaniu najmłodszej córki, Danusia i dzieci również wyruszają do Ameryki. Niedługo po tym stryj umiera i okazuje się, że jego wspólnik od lat pierze w firmie brudne pieniądze. Szascy jednak to uczciwi ludzie i starają się zakończyć te praktyki. Jednak w katastrofie lotniczej ginie też Stefan. Przynajmniej tak wszyscy myślą… Danusia zostaje sama z groźnym wrogiem, który od tej pory będzie próbował uprzykrzyć jej życie. Od tego momentu akcja mocno się zagęszcza i wiele się dzieje. Od tego momenty jej życie zamienia się się w zabawę w kotka i myszkę, wieczną ucieczkę i mylenie wroga. Czy Danusi uda się ochronić swoje dzieci? Czy będzie jej dane zaznać spokoju?

Tak jak wspomniałam we wstępie długo podchodziłam do napisania tej recenzji. Dlaczego? Książka jednocześnie mnie wciągnęła i czytało mi się ją bardzo dobrze, z drugiej jednak strony momentami byłam bardzo zirytowana….

Na pewno trzeba przyznać, że autorka wymyśliła ciekawą fabułę i bohaterów. Każdy bohater to ciekawa postać o wielu twarzach. Wielki pokłon również za to, że mimo tego, że mamy tutaj naprawdę całą masę osób, czytelnik nie gubi się w imionach i na bieżąco jest w stanie kojarzyć kolejne fakty.

Cała akcja jest mimo wszystko dla mnie za szybka. Czasami nie nadążałam i musiałam w głowie układać sobie chronologię wydarzeń. Z jednej strony rozumiem ( gdyby autorka rozwijała każdą myśl, z 500 stron zrobiło by się 1000), ale z drugiej strony, chyba na miejscu Pani Ledwosińskiej zdecydowałabym się podzielić książkę na tomy, byle tylko zadowolić czytelnika, który nie raz może poczuć się zagubiony w czasoprzestrzeni.

Nie bez przyczyny na tylnej okładce książki znajdziemy informację, że książka ta przypadnie do gustu wielbicielom „Dynastii”, czy „Pogody dla bogaczy”. To American dream w pełnej krasie. Bogactwo, przepych, nieograniczone wydatki, luksus. Czasami sama zastanawiałam się, czy ktokolwiek tak żyje. I nie jest to absolutnie żaden zarzut dla książki. Każdy z nas bowiem lubi czasem przenieść się za pomocą literatury w świat, którego pewnie nigdy nie będzie mógł doświadczyć. Stąd też wynika popularność telenoweli.

Jeśli miałabym napisać o czym jest ta książka, to zdecydowałabym się na taką oto konkluzję: Pieniądze szczęścia nie dają, a już na pewno nie możemy za nie kupić wszystkiego. O tym też boleśnie dowiaduje się Danusia, która mimo całej świty pomocy domowych, nie wie komu może ufać i co jakiś czas znajduje coraz to nowe podsłuchy. To co dla każdego rodzica jest najważniejsze, czyli bezpieczeństwo dzieci, jest nieocenione i żadne pieniądze nie są nam w stanie go zagwarantować. Jedyne co może nam to zapewnić to zaufani ludzie, którzy będą gotowi narazić się na niebezpieczeństwo w razie potrzeby!

Choć bywały momenty, że miałam ochotę odłożyć „W stronę marzeń” na bok, chęć poznania dalszych losów bohaterów uniemożliwiała mi to, i tak właśnie pochłaniam kolejne strony. Uważam, że to idealna książka na jesienne wieczory, takie kiedy za oknem plucha, w ręku gorąca herbata. Wtedy można z uśmiechem przenieść się do amerykańskiego snu bądź koszmaru (ocenicie sami) i dać się wciągnąć w akcję. Książka ma swoje mocne i słabe strony, ale na pewno nie żałuję, że po nią sięgnęłam.



 rodzaj: obyczajowa/ kryminał
wydawnictwo: Replika
ilość stron: 544

Za egzemplarz recenzencki dziękuje wydawnictwu

Podobne wpisy

1 komentarze