Olga Rudnicka - "Granat poproszę!" recenzja

by - piątek, marca 17, 2017



Za każdym razem, gdy Olga Rudnicka wydaje nową książkę, ja zacieram ręce, by jak najszybciej ją dopaść (oczywiście książkę, nie autorkę). Dzisiaj mam dla Was recenzję podajże jej ostatniej powieści „Granat poproszę”. Czy piałam z zachwytu jak zwykle? Przekonajcie się sami😊





Opis wydawnictwa:
Emilia Przecinek – ma trzydzieści dziewięć lat, sto pięćdziesiąt sześć i pół centymetra wzrostu oraz prawie dziesięć kilogramów nadwagi. Jest znaną autorką powieści romantycznych, a także matką dwojga nastoletnich dzieci i przykładną małżonką Cezarego, który postanawia zostać szczęśliwym mężem innej kobiety. Nie dość, że młodszej, to jeszcze wyższej, co szczególnie boli Emilię.
Los nie sprzyja przyszłej rozwódce. Bank domaga się spłaty kredytu, kochanka męża zostaje znaleziona martwa, a rodzina, mimo że daje Emilii niepodważalne alibi, zdaje się nie wierzyć w jej niewinność. Jej reputacja zawodowa zaczyna się walić, a w dodatku mąż jest poszukiwany za defraudację. To zdecydowanie dużo za dużo jak na jedną małą kobietkę.


Czyżby?

Ile to już razy w literaturze mieliście styczność z bohaterką porzuconą przez męża? Na dodatek trochę zaniedbaną i powiewającą nudą? No właśnie, wystarczająco wiele razy. Bohaterka więc nie daje takiego popisu, jak na przykład Natalie z serii o siostrach Sucharskich. Jest zwyczajną kobietą, raczej nie porywa osobowością, podczas czytania miałam wobec niej zupełnie obojętne odczucia. Niby stara się zmienić dietę i samą siebie, ale zupełnie tego nie czuję, to jedna z tych bohaterek, które nie zapadają w pamięć.

O wiele lepiej przedstawia się za to cała plejada bohaterów drugoplanowych z babciami (matką i teściową Emilii) na czele. Oto obie starsze panie mają w sobie sto razy więcej werwy niż Emilia, i z podniesionym czołem wychodzą z każdej opresji. Są może nieco męczące dla swojej rodzinki, ale fakt faktem bawią i porywają czytelnika. Mamy również Wieśkę, agentkę pisarki, która to a dobro najwyższe uważa chronienie swojej podopiecznej przed problemami. Jest na każde zawołanie, gdy trzeba wbije każdemu wrogowi swoje piętnastocentymetrowe szpilki wprost  w tętnice.

Oczywiście jak to u Rudnickiej wiele się dzieje, akcja jest wartka i dynamiczna, co powoduje, że książkę czyta się w trymiga. Nie raz wspominałam również jak bardzo uwielbiam poczucie humoru autorki, która sypie ciętymi ripostami jak z rękawa, a na dodatek są one bardzo naturalne.


'jak to się dzieje, że jedyną częścią ciała, która z wiekiem się nie zużywa jest dupa'?'


Jestem przyzwyczajona, że wątek kryminalny u Rudnickiej jest bardziej rozwinięty i niejednoznaczny. Tutaj w tej kwestii jest dosyć słabo (niezwykle smutno mi to przyznać), sprawa jest oczywista, nieskomplikowana. Mamy trupa, malwersacje finansowe, ale i tak czytelnik może się wszystkiego domyślić. Zakończenie również może lekko rozczarować. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal pozostaje w szeregach wiernych fanów literatury Rudnickiej. Uważam, że to niezwykle zdolna, zabawna dziewczyna, a to, że jedna książka jest odrobinę gorsza niż pozostałe… Każdemu może się zdarzyć. Tej autorce jestem w stanie to wybaczyć.  Jedno jest pewne! Na pewno podczas czytania nie raz wybuchniecie gromkim śmiechem Gwaratnuję!


- Powinnaś docenić jej talent, zwłaszcza, że sama nie masz żadnego.
- Przynajmniej mam chłopa!
- Na cmentarzu!
- W przeciwieństwie do ciebie wiem, gdzie jest i nie muszę się bać, że szlaja się po babach jak twój!


Którą książkę Olgi Rudnickiej lubicie najbardziej? A może jeszcze nie zaczęliście przygody z tą autorką?

 





Podobne wpisy

0 komentarze