Kristin Hannah - "Słowik" recenzja

by - piątek, marca 31, 2017



Dzisiaj napiszę Wam o książce, która skradła moje serce. Wzruszyła, pozwoliła po raz enty docenić czasy w których żyję. „Słowik” Kristin Hannah to opowieść o wojnie, miłości, nienawiści, odwadze… Zapraszam na recenzję.





Opis wydawnictwa:
Dwie siostry, Isabelle i Vianne, dzieli wszystko: wiek, okoliczności, w jakich przyszło im dorastać, i doświadczenia. Kiedy w 1940 roku do Francji wkracza armia niemiecka, każda z nich rozpoczyna własną niebezpieczną drogę do przetrwania, miłości i wolności.
Zbuntowana Isabelle dołącza do ruchu oporu, nie zważając na śmiertelne niebezpieczeństwo, jakie ściąga na całą rodzinę. Opuszczona przez zmobilizowanego męża Vianne musi przyjąć do swego domu wroga. Cena za uratowanie własnego życia i dzieci z czasem staje się dramatycznie wysoka…



Inspirowana życiorysem bohaterki ruchu oporu Andrée de Jongh opowieść o sile, odwadze i determinacji kobiet zachwyciła miliony czytelniczek na całym świecie.

Są książki, które kochamy już od pierwszego zdania. Bez wątpienia „Słowik” do nich należy. Jeżeli moje długie życie czegoś mnie nauczyło, to tego, że miłość pokazuje nam, kim chcemy być, wojna zaś -kim jesteśmy.” – tak zaczyna się właśnie opowieść o siostrach różnych jak ogień i woda.

Historia z czasów wojny przeplata się z czasem teraźniejszym, o którym opowiada nam jedna z sióstr, co ciekawa, do ostatnich stron powieści czytelnik nie wie, o którą z nich chodzi.
Vianne, to spokojna, rozsądna kobieta, której wojna zabiera nie tylko wolność, ale również ukochanego mężą, godność i przyjaciółkę. Stara się jednak dostosowywać do sytuacji, byle tylko ochronić swoją córkę, Sophie. Za każdym razem, gdy jej siostra pokazuje bunt wobec okupanta, upomina ją pełna oburzenia. Gdy dowiadujemy się, że kwaterującemu u niej Niemcowi podała listę nauczycieli z jej szkoły, którzy są Żydami, ogarnia nas wściekłość i w myślach „wieszamy na niej psy”. Jak się okazuje, niesłusznie. W niej również tkwią ogromne pokłady odwagi i stać ją na bohaterskie czyny. Jakie? Tego Wam nie zdradzę.

Isabelle, relegowana z dziesiątek szkół buntowniczka, w obliczu wojny pragnie walczyć, przysłużyć się dla ojczyzny. To ona jest tytułowym „Słowikiem”, który pod pseudonimem przeprowadza przez niebezpieczne pasma górskie Hiszpanii, alianckich lotników. Jej relacja z ojcem oraz starszą siostrą nie jest łatwa, jednak wojna pokazuje, że mimo gorzkiej przeszłości może liczyć na swoich najbliższych.

Wiele osób zarzuca „Słowikowi”, że jest wojenną bajką, że książek z wojną w tle są setki. Owszem, można tak powiedzieć, ale na pewno nie umniejsza to świetności tej opowieści. To jedna z takich książek obok, których nie przejdziemy obojętnie. Wzbudza setki emocji, uczy, żeby nie oceniać pochopnie bohaterów i tego, że czasem ciężko odróżnić tchórza od bohatera. Na dodatek autorka książki używa pięknego języka, bogatego w porównania i uruchamiające wyobraźnię opisy.

Wojna wydobywa z człowieka cechy, które pewnie o które pewnie nigdy nie posądzałby się w czasie pokoju. Zarówno te dobre jak i te złe. Obydwie sytuacje przedstawia nam autorka opisując zachowanie Francuzów: Vianne, na co dzień spokojna i cicha, okazuje się zdolna do prawdziwego męstwa, w chwili gdy wielu innych Francuzów chętnie znęcało się nad pobratymcami, niejednokrotnie brutalniej niż naziści.

Gdy oglądamy wojenne filmy, najczęściej widzimy mężczyzn walczących o kraj, to oni przedstawiani są jako bohaterowie. „Słowik” to książka przede wszystkim wychwalająca kobiety, ich cierpliwość, mądrość i odwagę. Czasami prawdziwa wojna nie odbywa się wcale na froncie, lecz w najbliższej okolicy, czego niejednokrotnie doświadczały „wojenne kobiety”.

„Słowik” to piękna opowieść, która porusza już od pierwszego zdania. To opowieść o miłości, nienawiści, wojnie, braterstwie i odwadze. Na pewno trafi na listę najlepszych książek, przeczytanych w tym roku.


A Wy czytaliście już "Słowika"? A może macie go w planach?



Podobne wpisy

0 komentarze